czwartek, 29 stycznia 2009

Była sobie tarczka mała...

... która mi się spodobała. Lubię bawić się tarczami, ale jak wiadomo nie wszędzie da się je zabrać. Idealnym rozwiązaniem wydawała się więc "kieszonkowa" okrągła tarczka z umbem na każdą okazję. Ślady używania takich o podobnych wynalazków można odnaleźć między innymi w opisach luzytańskich wojowników z czasów rzymskich, na jednej z blaszek hełmu z Valsgarde (choć nasuwają się wątpliwości co do zachowania skali) czy drzwiach gnieźnieńskich a w ikonografii późnośredniowiecznej występują powszechnie. Choć na pewno różniły się szczegółami konstrukcyjnymi to ogólnie tę formę broni można chyba uznać za ponadczasową. Nie chcąc robić jej z perfidnej współczesnej sklejki wysiliłem się na zrobienie sklejki po średniowiecznemu. Zacząłem od przygotowania olchowych deseczek długości 30cm:
Deseczki zostawiłem na lipcowym słoneczku, żeby wyschły na wiór po czym skleiłem z połowy z nich płytę 30x30cm. Na niej dokleiłem z pozostałych drugą warstwę układając deseczki prostopadle do tych w pierwszej. Całość wsadziłem pomiędzy deski i ścisnąłem do wyschnięcia ściskami stolarskimi.
Po ich zdjęciu zeskrobałem dłutem zacieki z kleju, wyciąłem z otrzymanej płyty koło o promieniu 30cm, zaokrągliłem krawędzie i nałożyłem dwie warstwy kleju z obu stron.

Każdorazowo przed nałożeniem nowej czekałem aż stara wyschnie. Potem pozostało wyciąć dziurę na środku (u mnie to 12cm) i przygotować imacz - drewniany.
Całość okleiłem skórą, też z użyciem kleju kostnego. Potem pozostało przykleić i przybić imacz, nawiercić brzegi i obszyć je niegarbowaną skórą. Pozostało jeszcze przełożyć pętlę do noszenia go i gotowe. Zrobiłem dwa takie puklerze, różniące się tylko sposobem zrobienia imacza i ilością użytych deseczek. Jeden był z ośmiu, drugi z dziesięciu. Jeden sobie zatrzymałem i mam do dziś, drugi był jedną z nagród w turnieju łuczniczym na ŁWH 2008

Brak komentarzy: