wtorek, 3 marca 2009

Crashtesty tarcz - część2 (ta właściwa)

Podczas ostatniej imprezy w Zimnej Wodzie przeprowadzono testy dwóch tarcz. Żadna z nich nie była "prosto spod igły", obie nosiły już pewne ślady walki, jednak prezentowane niżej wyniki dotyczą ciosów zadawanych w nietknięte rejony tarcz.

Celem testów było przede sprawdzenie możliwości wiązania broni, zatrzymywani pocisków i jakich uszkodzeń potrzeba, by tarcza przestała stanowić wystarczającą osłonę.

TARCZA NR1 - okrągła, w ogólnym zarysie wzorowana na tarczach skandynawskich, zrobiona z dębowych deseczek grubości 6mm. Od frontu oklejona skórą bydlęcą grubości ok 1-2mm przy użyciu kleju kostnego. Długi imacz i dwie poprzeczne wzmacniające listwy jesionowe. Gwoździe współczesne calowe, deski tarte i heblowane maszynowo, skóra garbowana bliżaj nieznanymi metodami. Deski w porównaniu z oryginalnymi tarczami tego typu zbyt wąskie. Przy tarczy średnicy 80cm użyto dwunastu, czyli dwa razy więcej niż się powinno (czyli były za wąskie, choć dobrze dopasowane i zespojone klejem kostnym, skórą i poprzeczkami) Brzeg został obszyty niegarbowaną skórą grubości około 2-3mm, bardzo twardą po wyschnięciu.

Tarcza od nowości wykazywała ciekawe właściwości w walce na tępą broń. Dzięki niewielkiej grubośc desek była dosyć eleastyczna, przez co zdażało się, że broń odbijała się od niej dosyć skutecznie, czasami mało nie wybijając zębów właścicielowi. W chwili oddania do testów tarcza wokół umba miała kilka przebić na wylot od włóczni i toporów, większość krawędzi była o dziwo nietknięta, choć zwykle takie tarcze (w walce na tępą broń) niszczą się właśnie od krawędzi. Jedynie przy końcach długiego imacza, czyli tam gdzie broń uderzała w poprzek słojów, były zmielone. Na wspomnianych uszkodzeń tarcza zaczeła już tracić szywność ale choć mniej wygodna nadal stanowiła dobrą osłonę przed bronią sieczną i obuchową, o wiele zaś gorszą przed pociskami i pchnięciami.

Do testów usunięto umbo aby nie niszczyć grotów - student jest biedny...

Nie chcąc z powodów opisanych w poprzednim wpisie dotyczącym crush-testów po prostu kłaść jej na ziemi lub opierać o drzewo wsadziliśmy ją w "łapę" z roszczepionej na końcu grubej sosnowej gałęzi opartej na kilku snopkach słomy.
Wpierw do tarczy strzelano z łuku i rzycano oszczepami. W większości przypadków cały grot wchodził w tarczę, ale nie pocisk nie przechodził dalej. Biorąc pod uwagę, że dłoń trzymającego tarczę chroniona byłaby przez umbo można przyjąć, że takie przebicia były dla niego niegroźne. Natomiast pociski uderzające w miejsca potrzaskane toporami lub inną bronią przechodziły na wylot bez problemu - tak strzały jak i oszczepy.


Krawędź tarczy zaatakowano półmetrowym saxem, trochę chyba jednak za ciężkim na broń tego rozmiaru, musiał więc mieć właściwości rąbiące większej broni. Tarczę zaatakowano prostopadle do krawędzi, uderzając wzdłuż słojów. Broń weszła bardzo głęboko, ale jej wyciągnięcie w walce byłoby praktycznie niemożliwe bez pomocy osoby trzymającej tarczę która, jak się łatwo domyslić raczej nie była tym zainteresowana. Surowa skóra na krawędzi, fantastycznie chroniąca przed tępą bronią używaną na inscenizacjach nie stanowiła żadnej przeszkody. Kilkukrotnie ponawiane przynosiły takie same efekty.Całkiem inne były efekty uderzania prostopadle do słojów. Cios o podobnej sile wszedł dużo płycej i co ciekawe zagłębiając się w tarcze zboczył po łuku z kursu, jakby chcąc iść wzdłuż słojów. Nie było też dużych problemów z wyjęciem broni. Seria szybkich ciosów na krawędź nie spowodowała ani dużych uszkodzeń ani problemów z utykającą bronią. Topory i czekany o dziwo w ogóle nie chciały w tarczy utykać uderzając w jej płytę. Jedynie roztrzaskiwały ją coraz bardziej. Z kolei trafienie stosunkowo wąskim ostrzem topora w krawędź wydaje się mało prawdopodobne. Należy też pamiętać, że tarcza wykorzystana była celem zachowującym się cąłkiem inaczej niż podczas realnej walki - choć posiadała podobną amortyzację co trzymana przez czlowieka była jednak nieruchoma i przez cały czas idelalnie odwrócona płaszczyzną w stronę atakującego.

Potem na tarczy Kuświr wypróbował jeszcze swój ,ciężki XV-wieczny czekan. Po wszystkich tych przygodach tarcza stanowiła nadal niezła ochronę przed bronią obuchową, gorszą przed sieczną, jeszcze gorszą przed sztychami, szczególnie włocznią i prawie żadnej przed pociskami.

TARCZA NR2 - 60cm średnicy, sosnowe deski gr ok 2cm na środu i 5mm przy krawędzi. Długi imacz i dwie poprzeczki. Nie wzorowana na żadnym konkretnym znalezisku. Wykona kiedyś jako propozycja tarczy słowiańskiego wojownika.
Broń sieczna zachowywała się w niej podobnie a ze względu na większą grubośc i mniejszą elastycznośc zdarzało się, że utykały wniej topory, choć nie tak skutecznie jak przyciężki sax.


Mimo znacznej grubości nie zachowała się w całości a jaj kawałki niektórzy wzięli sobie na pamiątkę. Powodem było najwyraźniej brak skórzanego czy chociaż płóciennego pokrycia, które znakomicie trzyma tarcze w jednym kawałku.

Brak komentarzy: