wtorek, 6 maja 2008

Radosna twórczośc

Miewam Pomysły. A z nadmiaru pomysłów odchodzę czasem od zmysłów. Zresztą nie tylko ja. Zdarza się też, że pewne rzeczy robi sie bardziej dla eksperymentu aby sprawdzić czy taka albo inna technika się do czegoś nada.
Czasem tez robi się coś bardziej "na czuja" niż na podstawie konkretnych Źródeł, bo tych brakuje.

Na początek zamieszczam taką jedną tarczę, o której pisałem na forum DAGOME, ale to było jeszcze przed jej wykończeniem.
Zasadniczo była robiona z myslą nie o morawskim wojaku - raczej o starszym o jakieś 100-200 lat dla jednego z tych dzikusów siedzących nad Istrem a opisywanych przez coraz bardziej zaniepokojonych Bizantyjczyków. Chociaż nie wiemy czy tarcze się zmeniły cos przez ten czas. Wogóle nic nie wiemy.
Kierując się własnymi doświadczeniami, ogólna wiedzą o tarczach z tamtej epoki oraz przesłankami o "małych tarczach", i "tarczach nietrwałych" oraz zdając sobie sprawę, że te przekazy dzieli jakieś 300 lat zrobiłem takie cos w ramach eksperymentu.
Na razie osiągnąłem to o co mi chodziło - otrzymałem tarczę zrobioną wyłącznie z surowców organicznych, która trzyma się kupy. Drugiego celu nie osiągnąłem do końca - chodziło mi o zrobienie tarczy wypukłej, jednak krzywizne słabo widać.
Zrobiona z pięciu olchowych deseczek o grubości ok 16mm na środku. Przy brzegach jest zestrugana do ok 4mm, spadek jest równomierny przez całą szerokośc tarczy. Imacz (dębowy) i umbo i imacz trzymają sie na drewnianych (bukowych) kołkach. Umbo wytoczone z brzozy (nie jestem pewien, czy to najlepszy wybór ale to miałem pod ręką i obrabia się łatwiej niż jesion). Wnętrze dłubane. Wysokie na prawie 7cm a dłubane na głębokośc 3cm. W najgorszym wypadku mam więc nad dłonią 4cm drewna. Niestety umbo sporo waży. Przed jego założeiem tarcza była lekka jak styropian, teraz juz czuc jej ciężar (choc i tak jest bardzo lekka)
Całośc ma średnicę 60cm, dziura na umbo -12cm.
Problem paska na ramię rozwiązałem następująco:
Nawierciłem imacz, przez dziury przełożyłem pętle ze sznurka a do nich przywiązałem rzemień.
Po jakimś czasie dodałem dwie jesionowe listwy równoległe do imacza, bo od najlżejszych uderzeń deski zaczynały odchodzić od imacza.

Nie pokryłem tego skórą, bo nie miałem żadnej pod ręką a jeździć do hurtowni mi się nie chciało - co uważam za bardzo słowiańskie podejście Mr. Green . Jedynie brzeg obszyłem niegarbowana skórą, przyszytą cienkim rzemieniem, który już w paru miejscach się przetarł.
Ewidentnie nie jest to tarcza do intensywnej walki wręcz. Raczej do zasłania się przed wszelkiej maści pociskami i tymi wrogami, którym uda się mnie dogonić a dogonić mnie nie tak łatwo
Mr. Green.
A największą zaletą użycia kołków zamiast gwoździ jest łatwość obróbki powierzchni - można złączyć deski, dodać imacz i inne wzmocnienia po czym najzwyczajniej w świecie złapać za strug/hebel lub ośnik i strugac tarczę dla nadania jej
porządanego kształtu brz martwienia o gwoździe na których można wyszczerbić narzędzia.

Małe aktualki -
Raz - rzemyki pękąły i przeiarały się, wymieniłem więc obszycie brzegu i przyszyłem je paseczkami, które wyciąłem z takiej samej surowej skóry co samo obszycie.
Dwa - Jako że nie wpadłem na pomysł ze zrobieniem miękkich kołków z klinikami przy uderzeniach imacz i poprzeczki nadal miały tendencję do odchodzenia. Poprzeczki przyszyłem więc surową skórą, co widać na nowo dodanym zdjęciu:

Brak komentarzy: