piątek, 6 czerwca 2008

Radosna Twórczość Razowca cz II czyli polewanie wodą - Plecionka górą?


Do eksperymentu natchnął mnie sam Saxo Grammaticus pisząc o tym jakoby Słowianie mieli polewać tarcze wodą przed walką. Do samego tekstu źródłowego nie udało mi się dotrzeć, jednak K.Pieradzka pisała, że służyło to namoczeniu skóry, która wysychając mogłaby zniekształcić tarczę. Ostatnio dowiedziałem się na Halli dzięki niejakiemu Czciborowi że wg K.Śląskiego robili to "aby uchronić ich powierzchnię od kurzenia się i uczynić ją bardziej odporną na cięcia". Tak różne tłumaczenia tej samej czynności pozwalają dosyć jednoznacznie stwierdzić, że Saxo prawdopodobnie nie wyjaśniał po co oni to polewali - warto jednak rozejrzeć się za tekstem źródłowym, bo można z niego wyciągnąć coś jeszcze.
Celem eksperymentu było ustalenie jakie na jakie tarcze najkorzystniej podziała woda. Powtórzę go zresztą, kiedy będę miał pod ręką tarcze bardziej reprezentatywne dla wczesnego średniowiecza...
Jak widać na zdjęciach testowi poddałem trzy tarcze -
NR 1 - z nieokorowanych witek - leżała niewykorzystywana od września zeszłego roku, czyli od kiedy dostaliśmy ją od studentów z Rzeszowa. Oznaczyłem kilka witek-próbników i zmierzyłem ich średnicę suwmiarką - A=6+mm ; B=5mm ; C=6+mm D=6+mm E=8mm
Próbowałem mierzyć też szczeliny między nimi ale zrezygnowałem, bo witki w większości można było dowolnie rozsuwać i zsuwać.Nr 2 - tarcza z sosnowych desek połączonych trzema poprzeczkami, zamiast gwoździ użyte bukowe kołeczki. Problem to oczywiście rozeschnięcie się desek przez zimę, kiedy Damian trzymał tarczę w cieple. Praktyka wykazała też, że w czasie walki przy mocniejszych uderzeniach deski lubią odchodzić. Poglądowe szczeliny miały kolejno 3, 2+ i prawie 4mm


Nr 3 - Tarcza z jednego kawałka kory (czereśni?) o takim samym pochodzeniu jak nr1. Surowa skóra jaką była pokryta z czasem ściągnęła ją do tego stopnia, że poziomo położona odstawała od ziemi na 16cm.

Każda tarcza polewana podobną ilością wody z wiaderka i zostawiona na godzinę (musiałem w międzyczasie czyścić rynny).

Efekty:

Tarcza nr1 - efekt był prawie natychmiastowy i utrzymał się przez parę godzin. Tarcza przestała trzeszczeć przy każdym ruchu, zrobiła się zauważalnie sztywniejsza i cięższa (choć nadal kwalifikował sie jako "lekka jak piórko") witki nie przesuwały się a szczeliny stały zauważalnie mniejsze. Średnica mierzonych witek nie zmieniła się zauważalnie - w większości przypadków zmiany nie sięgnęły nawet pół mm, najwyraźniej napęczniała najgrubsza - z 8 do 8,5mm...

Tarcza nr2 - Szczeliny pozmniejszał się nieznacznie, bo teraz wynosiły kolejno 3-mm, 2-mm i 3+mm, czyli zmniejszyły się średnio o pół mm. Trudno powiedzieć jak woda podziałała na dybelki bo nie miałem pod ręką nikogo, kto mógłby zaatakowac tarczę w celu sprawdzenia efektu, wydaje się jednak, że trzymały trochę mocniej.


Tarcza n3 - mimo, że woda nawet stała w paru zagłębieniach, zniekształcenia zmniejszyła się zalewie do 14cm. Podlewanie jej przez następne kilka godzin zaowocowało spadkiem zniekształcenia do 12cm

Wnioski:

Trudno o jednoznaczne i daleko idące wnioski przy tak mimo wszystko przypadkowych obiektach i bez przeprowadzania smash-testów ostrą bronią. Całkiem inną nasiąkliwość od sosny (tarcza nr2) mogą wykazać inne gatunki drewna, choć swego czasu wystawienie na deszcz i trzy dni w wilgoci rozeschniętej tarczy z olchy też przyniosło mizerne rezultaty. W przypadku tarczy z kory nie wiemy na ile wygięłaby się w trakcie rozsychania sama kora, podejrzewam się jednak, że w całkiem inną stronę - wysychająca skóra wygięła ją zewnętrzną stroną do wewnątrz i w poprzek włókien - czyli całkiem inaczej niż płat kory zostawiony luzem. Stąd wniosek, że wygięcie tarczy było spowodowane wyłącznie wysychaniem skóry a nie kory. Zapewne tarcza wyprostowałaby się o wiele więcej, gdyby po namoczeniu potrzymać ją przez parę godzin pod obciążeniem, jednak ciężko sobie wyobrazić całą armię robiąca to przed bitwą. A nawet gdyby, to na pewno taki dziwny widok zostałby opisany - wszak rzuca się to w oczy bardziej niż polewanie wodą. Natomiast woda znakomicie podziałała na wiklinę, co opisywałem już wcześniej. Ponadto tarcza z wikliny (może jeszcze z więcej iż jednej warstwy?), pokryta z jednej strony skórą mogła się wydać Ibn Jakubowi rzeczywiście po prostu gruba (jak w niemieckim tłumaczeniu jego opisów) . Jednak wobec niesamowitej mobilności i lekkości tych tarcz oraz wygody w marszu i trudnym terenie (jedyna, z którą zdecydowałem się ryzykancko łazić po drzewach) ciężko sobie wyobrazić, co mogłoby się wydać w nich niewygodne Bizantyjczykom. Może rzeczywiście uchwyt? Albo pozostaje trzymać się tłumaczenia Gerarda Labudy wg którego miały być właśnie "wygodne w przenoszeniu"

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

uyumlu bi çalışma tebrikler

lens