poniedziałek, 30 marca 2009

KOSMAS - rzeczy przydatne lub po prostu ciekawe dla odwórstwa i rekosntrukcji historycznych


Kosmas z Pragi - (ur. ok. 1045 zm.1125), kanonik praski, uważany za pierwszego czeskiego dziejopisarza, autor łacisńskiej kroniki Chronica Boëmorum opisującej dzieje narodu i państwa czeskiego od czasów bajecznych aż do roku 1125. Kronika ta znana jest w polskiej literaturze historiograficznej jako Kronika Kosmasa


- według pradawnych podań przodkami dzisiejszych Czechów był jakiś lud niewiadomego pochodzenia. Lud ów długo wędrował przez bezlidne lasy aż dotarł do pustej krainy otoczonej górami. Pasowałoby to do pustki osadniczej, między słowiańskim osadnictwem a wędrókami ludów. Ziemię nazwali Czechy, bo prowadził ich niejaki Czech. Zapewne już rozstał się z Lechem wcześniej...

- Czesi mieli legendarnego pradawnego bohatera o imieniu Krok. Co ciekawe od jego imienia miał nazwę wziąść jakiś gród (dokładnej nazwy kronikarz nie podaje) , w czasach Kosmasa jednak już opuszczony i porośnięty drzewami "w lesie przylegającym do wsi Zbecno". Czesi mogli mieć więc swój Kroków, jednak nie odegrał takiej roli co polski Kraków.

- W księdze pierwszej wspomniana jest kłótnia dwóch mężczyzn w której oprócz tego, że "szpetnie zawstydzali się wzajemnymi łajaniami", targali za brody i... psztykali pod nosami.

- W części pierwszej, poświęconej jak sam Kosmas podkreśla dawnym i pewnie nieprawdziwym dziejom wspomniane jest, że "pewne jest bowiem, że kobiety mają długie włosy i krótki rozum". Informacja warta uwagi ze względu na porównanie długości włosów. Jeśli kobiety wyróżniały się między innymi długimi włosami to mężczyźni musieli nosić stosunkowo krótkie.

- W kilka akapitów dalej trafiamy na opis rolnika orającego pole, który to miał mieć łapcie plecione z łyka (tak, to były TE łapcie przechowywane potem w Pradze bo mowa o pierwszym Przemyślidzie) i także plecioną z łyka torbę, w której miał coś do jedzenia.

- "Rozważył bowiem (Brzetysław) pychę Niemców i że zawsze z nadętą pychą mają w pogardzie Słowian i ich język" - jak widać pewne rzeczy się nie zmieniają.

- Henryk II : "jeśli zaś wy nie uczynicie czego chcę, pokażę wam ile mam malowanych tarcz i co jestem wart na wojnie"

- Brzetyłsaw do saskiego posła "Ja zaś, jeżeli do trzech dni [...] nie wyjdziesz z mojej prowincji tym mieczem zetnę twoją głowę i położę sobie obliczem na tyłku" (tak było w wydaniu z 1968r. Podejrzewam jednak, że Brzetysław użył innego sformułowania...)

- W wojnie z Czechami Henryk II spodziewając się, że wtóg obsadził pewien las kazał zaatakować go swoim wojskom, które uczyniły to z ochotą. Okazało się, że Czesi czekali na wroga w gródku kawałek dalej (trudno z kontekstu ocenić jak daleko. Mogło to być kilka kilometrów dalej) Niemcy idąc dalej potwornie się zmachali na letnim słoneczku. Niektórzy nawet zdejmowali kolczugi. Zmęczeni przegrali bitwę. Pocieszająca to myśl, że ówcześni ludzie w pancerzach przeżywali podobne trudności co dzisiejsi. Kosmas pisze wprost, że możni w pancerzach nie byli przyzwyczajeni do długich marszów. Czyżbyśmy więc mieli odpowiednik dzisiejszych opancerzonych mieszczuchów?

- Książę Spitygniew był podobno piekny i przystojny. Był wysoki, bardzo blady, miał długie proste czarne włosy oraz takąż brodę.

- Jeszcze w w roku 1089 przy opisywaniu granic Czech określano je podając nazwy plemion.

- Kosmas w jednym conajmniej miejscu wymienia tajemniczych "szczytników" (że zostali posłani przodem z łupami) określając ich później jako "żołnierzy drugiego (niższego - przyp pol tłum) porządku". Mielibyśmy więc w Czechach instytucję tarczowników. Warto przyjrzec się wiec temu, co wiemy o organizacji Czeskiej armii w kontekście sporów kim byli w Polsce "clipeati" i loricati".

- W walce z Niemcami, która wywiązała się po odejściu szczytników padło wielu z czego część była najwyraźniej godna wymienienia z imienia - musieli to być ludzie nie tylko lepiej uzbrojeni co i ważniejsi od owych szczytników. Trafił się też ciekawy opis jednej rany. Jako że walka była tak zacięta, że włócznie połamały się bardzo szybko sięgnięto po miecze. Wtedy zaś "syn księcia został zraniony pod prawym wielkim palcem i gdyby nie rękojeść miecza byłby całkiem stracił rękę"
Czyżby zbawienna moc jelca? Czy tylko ostrze zatrzymało się na trzpieniu lub głowicy? W każdym bądź razie uraz jak z dzisiejszych bitw na imprezach historyczny.

- Kosmas sam pisze, że wieśniacy to jeszcze właściwie półpoganie, podaje też krótki opis ich praktyk.
"(Książę Brzetysław) wygnal wszystkich czarowników, wieszczków i wróżbitów, podobnie powyrywał lub ogniem spali śiwęte gaje i drzewa, które prosty lud w licznych miejscach czcił. Takze zabobonne zwyczaje, które wieśniacy - dotąd półpoganie - zachowywali we wtorek lub środę Zielonych Świąt: skłądając ofiary nad źródłami zabijali zwierzętaofirane i diabłom mąką i solą posypywali. Także pogrzeby, któe odbywały się w lasach i na polach i korowody, które odprawiali według pogańskiego zwyczaju i na dwóch i na trzech rozstajnych drogach jakby dla spokoju dusz. Także i bezbożne igry, które wyprawiali nad swoimi zmarłymi tańcząc z nałożonymi maskami i wywołując cienie zmarłych. Te okropności i inne świętokredcze wymysły dobry książę wyplenił"

- Pod rokiem 1098 mamy już wzmiankę o Żydach uciekających lub potajemnie przenoszących bogactwa do Polski (ale tez i na Węgry)

- Król Wratysław po podstępnym rozbrojeniu pewnego rycerza: "Co powiesz teraz skurwysynu?" (tu zastanawia jak to zabrzmiało po łacinie?) Po czym miał zwrócić się do swojego komornika "łap go , podnieś i zwiąż czworonoga"

Brak komentarzy: