2000 lat. Tyle w tym roku minęło od pamiętnej bitwy w lasach Germanii. Niemce postanowiły to uczcić a my nie mieliśmy zamiaru tego przegapić. Przygotowania były długie, podróż zaś obfitowała w przygody niekoniecznie szczęśliwe. Wybraliśmy się dużą, prawie 40 - osobową grupą skrzykniętą i zorganizowaną przez Andrzeja Przychodniego... byliśmy my, byli nasi sprzymierzeńcy z Rzeszowa, byli Celtowie z Celtica, było kilku legionistów z Lublina jak i paru rzemieślników.
Na miejscu Niemcy nas trochę rozczarowali, bo sami obalili wszystkie stereotypy na swój temat. I te negatywne i pozytywne. Choć nasz polski odział był zbieraniną z wielu grup nasi lepiej od Niemców trzymali szyk, maszerowali w równiejszej kolumnie a nawet... o wiele lepiej słuchali rozkazów :-) Ponadto germańscy Germanie zupełnie nie radzili sobie ze śpiewaniem podczas kiedy polsko-germański oddziałek wył z powodzeniem na kilkanaście dziarskich głosów różne "tradycyjne i patriotyczne pieśni, zapewne o wojnie" jak byli przekonani germańscy germanie, na których owe popisy robiły niesamowite wrażenie. No cóż... jeśli takie wrażenie zrobił na nich "Ogórek", "Domowe przedszkole", "Dzieci" ( co to wesoło wybiegły ze szkoły) to chyba dobrze, że jednak nie było okazji zaśpiewać "Bogurodzicy"...
czwartek, 20 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz