Wyjazd ten był realizacją naszych od dawna planowanych przeworskich wynurzeń - słowem była to nasza pierwsza wyprawa na imprezę datowaną na starożytność - jako kultura przeworska, czyli Wandalowie, w składzie zaledwie trzyosobowym. Niestety zatrzymały nas w Łodzi sprawy zawodowe co niektórych i zjawiliśmy się na miejscu dopiero w niedzielę rano. Szybko udało się zaaklimatyzować o dziwo dzięki Wojtkowi, którego działania polegające na poprawianiu umba za pomocą szczypiec, młotka i przekleństw w czterech językach przyciągnęły uwagę zebranych i ułatwiły nawiązanie pierwszych znajomości. Co można powiedzieć o samej imprezie? Cóż, nastój psuło nieco miejsce z obozu było widać wiejskie zabudowania, ale przynajmniej było blisko do sklepu po piwo. A piwo mnie zeźliło, bo zwykle próbujemy miejscowych specjałów. Ale jak tu kupić piwo, którego producent sponsoruje Legię i jeszcze drukuje na etykietce informację jaki procent zysków przekazuje temu klubowi? Jednak w końcu się przełamałem. Kuzyn Edek - straszny legionista jest z Warszawy, więc wypiłem to za jego zdrowie.
Spotkaliśmy tam miejscowych Rzymian, studentów z Rzeszowa z ich fantastycznymi tarczami z kory i Celtów. Było tez trochę ludzi średnio- wiecznych, ale nam nie przeszkadzali. Dwu nawet zrzuciło hełmy i ruszyli do bitwy "starożytniczej" i walnie przyczynili się do zdobycia "fortu".
Celtowie wyjeżdżając nie zabrali tarcz - sprezentowali je Rzeszowiakom, którzy z kolei oddali nam dwie tarcze z kory, o których jeszcze napiszę.
poniedziałek, 14 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz